sobota, 28 marca 2015

on

On pomyślał znowu to samo.Tak, tym razem uda się jemu.
   Będzie wreszcie inaczej niż zawsze.Poprzednie podejścia nauczyły go bardzo wiele.Tak.Powinno się udać.A nawet musi bo przyszedł czas.Tak sobie to tłumaczył.
Przede wszystkim sprzęt.Teraz jest w porządku ,dopracowany,najlepszy jaki miał dotąd.Może kilku innych ma trochę lepszy ale różnice będą minimalne.Tym co ma teraz może osiągnąć dobry wynik,może nawet pokusić się o pierwsze miejsce.A na pewno może być w czołówce.
-Będziesz w czubie.To jest możliwe.Szczęście uśmiechnie się teraz i do niego.Czuł to.Kondycja jest-sporo ćwiczył .Kasa na start jest.Psychika już prawie na sto procent.Prawie? Nie prawie tylko na pewno.No i maszyna sprawna jak nigdy dotąd.Wiara,chęć, ten ordynarny upór podszyty wiedzą i doświadczeniem ,wszystko wyczuwalnie bije w skroniach.A w kolejności to jest pierwsza chęć a zaraz potem wiedza. To dobra kolejność woli taką niż odwrotnie ,woli jednak działać instynktownie .Ostatnie zawody pokazały ,że wiele już wie na temat konkursu i czuje ,że może to spożytkować z korzyścią.Wiara ,tego mu nigdy nie brakowało,choć ostatnio miał dziwne uczucie ,że jakby nie jest ona taka jak dawniej.Może po prostu dojrzewa ,nie jest już naiwnym dzieckiem.Tyle razy podchodził do rywalizacji i zawsze wierzył ,że będzie dobrze.Upór ,a raczej coś poza świadomością.Wewnętrzne przekonanie ,że to jego droga.
   W pracy spokój.W domu bez zgrzytów.Wiele wskazuje ,że to teraz wszystko zaczyna się ładnie zgrywać i będzie z tego sukces.Sukces -nie lubił słowa sukces.Zwycięstwo brzmi fajniej .No i jeszcze tych parę znaków.Lubił wyławiać z przestrzeni słowa.Z radia ,z rozmów , z zasłyszanych zdań na ulicy.
Słowa -znaki. Parę takich wesołych, sprzyjających słów wyłowił przez ostatnie dni.Jeszcze tylko załatwi tę sprawę .Krótka kwestia .Urzędowa.Tyle tylko ,że nie lubił nigdy urzędowych załatwiać.Układał w głowie co powie po kolei gdy już będzie rozmawiał z urzędniczką.Nie będzie tak źle,spokojnie da radę.
    W urzędzie było gorąco,petentów niewielu,więc jego sprawa pójdzie sprawnie.Rozmowa trwała rzeczywiście krótko.Wyszedł z budynku , szedł w kierunku baru przy moście.Chciał się napić ale ostatecznie nie wszedł do knajpy tylko poszedł nad rzekę.Przy moście spotkał sąsiada łowiącego ryby.Ten miał ze sobą butelkę.Napili się.Potem sąsiad zabrał złowione małe rybki i poszedł wolno ścieżką do swojego domku letniskowego. On  siedział jeszcze do wieczora.Przyniósł jeszcze trochę piwa i popijał aż zrobiło się cicho i szum wody stał się zbyt głośny.Właściwie to jego wina .Urzędniczka od pierwszego zdania był uprzedzająco miła.To powinno go zastanowić.Potem to jego niezdecydowanie.Mógł zagrać trochę pewniejszego siebie.
A wreszcie to głupie rozglądanie się po innych pracowniczkach  w większości młodych i całkiem ładnych.Młodszych od tej  naprzeciw niego.Szukał pomocy od przypadkowych pracowników zamiast
patrzeć w oczy pani po drugiej stronie biurka.A ta nie lubiła,żeby okazywać jej lekceważenie.Wyciągnęła jakiś przepis ,że nie ma pozwolenia na rejestrację tego typu wynalazku.Tego typu pojazdy powinny być zgłoszone wcześniej ,dwa ,trzy dni przed  konkursem aby komisja techniczna sprawdziła moc silnika itp..Próbował jeszcze uświadomić kobiecie ,że następne zawody odbędą się dopiero za rok i że wydał kupę forsy na przygotowania.Ale dobrze zbudowana brunetka w okularach słuchała nieporuszona.Ostatecznie zaklął pod nosem, niby to do siebie.Pięćdziesięciolatka przyjęła to spokojnie i szybko podziękowała mu ,mówiąc:przykro mi,do widzenia. Głowa już lekko mu się kołysała i nie wiedział czy to jego brak ogłady ,czy złośliwość urzędniczki są powodem porażki.Ale w końcu doszedł do wniosku,że stało się lepiej bo i tak nie jest zbyt dobrze przygotowany.Szedł do domu pogodzony ze światem.Wypił jeszcze ze spotkanym kolegą.Tamten słyszał już o sprawie .Poklepywał go po plecach i pocieszał.
   Wiele razy jeszcze stawał do zawodów .Nie zajmował miejsc na podium.Sam start dawał mu satysfakcję.
Mówiło się ,że startuje wcale nie po to by wygrać.że wręcz unika podium.Może była to prawda,bo był jednym ze starszych zawodników i powinien wygrywać.Może gdyby ,wtedy przed laty,wystartował z tym zapałem ,z tą pewnością siebie.Podziwiano go za doświadczenie.On jednak obserwował zawody ,młodych, zdolnych zawodników.Przyglądał się ich postępom.Czasem zatrzymywał się ,aby podziwiać jakiegoś młodziaka na swojej maszynie.Patrzył zamyślony na jednego czy drugiego,a jego wzrok mówił im :DAJ Z SIEBIE WSZYSTKO,MASZ SWOJE PIĘĆ MINUT.